Pokazywanie postów oznaczonych etykietą recenzje. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą recenzje. Pokaż wszystkie posty

sobota, 12 grudnia 2020

Palo Santo recenzja

Dostałam do zrecenzowania patyczki z drzewa Palo Santo, do kupienia tutaj

Większa 100g wersja  Tu

Urocze drewienka o pięknym-cielistym kolorze i prześlicznym zapachu. Tu muszę na wstępie wspomnieć o zapachu, ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że niezapalone drewienka również pachną i to absolutnie cudownie, w mojej opinii dużo ładniej niż zapalone. 

Sam zapach jest trudny do opisania, ale ogólnie przypomina mi kadzidło kościelne wymieszane z delikatną nutą kokosa, pachnie bardzo przyjemnie i dosyć słodko. 

 


Dostałam woreczek o wadze 50g, drewienka mają zbliżoną długość ok. 10cm, sam kształt się nieco różni (każde jest niepowtarzalne, nietypowe), są bardzo miłe w dotyku, umieszczone zostały w woreczku strunowym, przez coś miały cudowny aromat.

Z patyczkami nie było instrukcji, ale ogólne informacje są na stronie produktu. 

Prosta sprawa: drewienko trzeba zapalić pod kątem 45stopni i odczekać aż się zapali silnym płomieniem, powinno płonąć ok 30-60 sekund, potem należy je zgasić ruchem ręki (pomachać) lub zdmuchnąć i rozkoszować się zapachem dymu. 

Nie wiem jak inni "użytkownicy" tego produktu, ale ja co jakiś czas delikatnie dmuchałam, by je bardziej rozżarzyć. 

Okadziłam mieszkanie, z naciskiem na zakamarki. 

Zapach jest dosyć intensywny, ma w sobie coś pierwotnego (miałam skojarzenie z ogniskami szamańskimi), magicznego, jest naprawdę intensywny i utrzymuje się dosyć długo. 

 


 

Działanie "praktyczne", ciężko mi opisać ponieważ: 

Pomaga na bóle głowy - nie boli mnie głowa ani żaden z domowników nie cierpi na tę dolegliwość.

Odstrasza komary - brak owadów na chwilę obecną.

Pomaga na skołatane nerwy i stres - tu przyznam że dzień testów był wyjątkowo spokojny (jedno kadziło palone rano, jedno wieczorem), inne dni palenia również, więc coś w tym jest.

Odświeża powietrze - osobiście wolę otworzyć okna na oścież niż palić kadzidło.

Przynosi spokojny sen - mam spokojne sny więc nie wiem.

Dostraja do wibracji wszechświata, to moje subtelne i bardzo osobiste odczucie, odkąd używam kadzidła mam mnóstwo snów, wizji, jasnosłyszenia i jasnowidzenia (może niedługo pokażę moją medytację z kartą Gwiazda). 

Czy polecam? 

Cieszę się że je dostałam, bo sama bym nie kupiła (z praktycznych powodów: wolę wietrzenie mieszkania, nie przepadam za innymi zapachami-jestem fanką perfum już "od poranka", a to się kłóci z każdym kadzidłem no i szkoda drzew), ale siedzę teraz, piszę recenzję i wącham sobie patyczek (surowy-niezapalony, pomimo wyjęcia z woreczka kilka tygodni temu, wciąż pachnie ) i poprawia mi to humor ;)

Polecam do przetestowania na sobie i swoich zmysłach.

Zapraszam na zakupy do sklepu Czary Mary.

środa, 25 listopada 2020

Tarot Świetlistej Drogi - recenzja

 

Tarot Świetlistej Drogi, zawartość:

Karty 78 sztuk, 22 Arkana Wielkie 56 Arkana Małe

Mini książeczka z opisem kart

Kartonowe pudełko 

Autorka talii: Alla Alicja Chrzanowska

ilustratorka Alina Konwińska

Talię dostałam od  CzaryMary.pl

Kocham rysowane talie, więc ta konkretna talia, jest dla mnie przecudowna graficznie i kolorystycznie. Na czarnym tle, pojawiają się żółte, złociste, białe postacie o bardzo ciemnej/czarnej skórze (bardzo ciekawy zabieg artystyczny). Minimalizm i pewna „mroczność”, a jednocześnie świetlistość, kontury, promienność na rysunkach, podkreśla to detale, uwypukla i zwraca uwagę na pewne rzeczy. To niezwykła talia, pełna kontrastów, wyróżnia się na tle innych. 

Gra cieni i świateł daje fenomenalny efekt, karty przypominają obrazki ze starej księgi z baśniami. Są pełne detali, symboli, ludzi o egzotycznych rysach twarzy, innych narodowości (Cesarz, Pustelnik, Księżyc), pokazują miejsca poza krajem (na 3 Buław piramida),  poza wymiarem (Głupiec), poza czasem (Koło). Każda karta ma podpis w języku polskim i angielskim oraz numer, co ułatwia rozpoznanie, gdyż nie bazuje na talii Ridera Waite'a ani Crowleya! Moc ma numer 11, zaś Sprawiedliwość 8 (jak w tarocie marsylskim czy Thot Tarot, osobiście wolę zmianę wprowadzoną przez Waite’a). Niektóre nazwy są inne np. Kapłan to Najwyższy Kapłan, Umiarkowanie to Równowaga, Wieża to Wieża Boga, niby brzmią podobnie, jednak trochę inaczej. 

 


Nie są to duże karty (format 12cmx6.5cm), więc tasuje się je bardzo przyjemnie. Mają opływowe rogi i nie są bardzo śliskie (półmatowe, czasami „lecą” w trakcie tasowania). Karty mają średnią grubość, nie są ani super cienkie, ani grube (jak np. te z pozłacanymi brzegami), są dosyć miękkie (łatwo je ugiąć). Wielokrotnie używane mogą się wycierać i niszczyć, ale tę kwestię ocenię i edytuję później. 

 


Na minus, białe obramowania, smuteczek każdego tarocisty oraz szorstkość brzegów i „zadziorek” na każdej z kart (prawdopodobnie złe wycięcie). Osobiście trochę mi to przeszkadzało przy tasowaniu (czytaj: rozpraszało). Rewersy na kartach nie są lustrzane, dziwi to nieco, gdyż autorka podaje znaczenie kart w pozycji prostej i odwróconej. Osobiście nie odwracam kart, ale z uwagi na wolność wyboru tarocistów, osobiście uważam, że rewersy Zawsze powinny być lustrzane. Równie nietypowe jest to, że na pudełku i w książeczce nie ma informacji kto jest autorem talii i autorem rysunków (jest tylko nazwa wydawnictwa, strona internetowa wydawnictwa).

 


Talia jest nietypowa, powstała w wyniku przemyśleń, osobistych odczuć, refleksji i medytacji nad kartami autorki. Część kart jest zbliżona do klasyki, jak Głupiec, Rydwan, Moc, Umiarkowanie, Słońce. Znaczna większość, jest trudna do rozpoznania lub zupełnie inna niż „klasyczne obrazki”. Zmienia to nieco a nawet „narzuca” inną interpretację.


 

Głupiec z bliska. Obraz na karcie bardzo mi się podoba, ścieżka z tęczy nad przepaścią, nagi maluch w lekkim podskoku sięga po marzenia (ulotne niczym motyle). Przepiękna energia bije z tej karty. Prostota i moc symboli w jednym. Troszeczkę kojarzy mi się z Małym Księciem-bobaskiem, chyba przez symbol węża tuż za nim i blond włoski dziecka.

Do kart dołączona jest broszurka, każda z kart opisana jest w pozycji prostej i odwróconej. Jest ona niezwykle istotna przy tak oryginalnej talii, jednakże, opisy są dosyć lakoniczne i mają znaczenie bardziej psychologiczne/duchowe niż praktyczne. Brakuje wyjaśnienia, dlaczego na karcie jest wykorzystany taki a nie inny symbol (mam na myśli nietypowo przedstawione karty, zwykle jeżeli się do zdarza, bo się zdarza, autorzy wyjaśniają dlaczego).

Podsumowując, przepiękna talia, każda karta mogłaby ozdobić niejadaną książkę dla dzieci, każda jest maleńkim arcydziełem! Widać tu wiele pracy i współtworzenia obu pań. Karty dworskie w moim odczuciu, są największym atutem talii. Karty spełniają swoją rolę, choć przyznam że nieco musiałam się przyzwyczaić do pracy z nimi. Lepsze do medytacji, sprawdzania powiązań karmicznych, niż do pracy na co dzień. Talia jest bardziej „duchowa”, psychologiczna niż praktyczna. Nie polecam dla początkujących, głownie przez to, że niektóre karty zupełnie odbiegają od znaczeń klasycznych, nie polecam do wyciągania kart dnia/tygodnia/miesiąca i dla innych (bardziej mieszają niż pomagają).

 

Dla kogo zatem: dla doświadczonych tarocistów, dla koneserów zbierających nietypowe talie oraz dla fanów autorki (pisała bardzo „płodnie”, myślę, że mając jej książki dowiemy się więcej o samych kartach, ich znaczeniach i systemie). Polecam do pracy duchowej, psychologicznej, do medytacji. Talia świetnie nadaje się do czytania intuicyjnego, używając jej należy „zapomnieć” o tradycyjnych znaczeniach, a skupić się na postaciach, symbolach, pozach ciała, gestach, detalach, zwierzętach, roślinach, przedmiotach itp.

Ciekawostka (miałam tak pierwszy raz w życiu przy pracy z talią), ok. dobę od rozpakowania kart, wieczorem, w piątek 13, tuż przed snem, miałam wizję. Pojawił się smok, tak Smok, zwierzę mityczne, bohater wielu legend, mitów opowieści. Nie był to byle jaki smok, był prastary, starszy niż wszystko co cokolwiek i kiedykolwiek pojawiło się w moich wizjach. Był potężny, pełen mocy, widziałam tylko olbrzymi łeb, był nachylony do mnie tak, że stanęliśmy oko w oko. Miał skórę czarną niczym smoła, przetkana ona była srebrem i pełna była głębokich bruzd, jednocześnie była gruba jak pancerz. Oczy miał gadzie, małe (w stosunku do łba), dosyć okrągłe i sączyło się z nich złote, bursztynowe światło.Patrząc na niego, miałam uczucie jakby prastara moc powoli budzi się z letargu, rośnie zaufanie, wyostrza się instynkt, pojawia się coś nowego... coś niesamowitego.

Po tej wizji, z zaciekawieniem wyjęłam karty w odpowiedzi na pytanie:

Co talia mówi sama o sobie:

Mag As Kielichów Królowa Denarów

Talia silna energetycznie, zwraca uwagę i robi wrażenie.  Jest pełna czaru i uroku, kreatywna-trzeba z nią pracować symbolami/obrazkami (As Kielichów), jednocześnie ziemska i pełna bogatej treści (Królowa), przepiękna estetycznie, bogata w szczegóły. Pierwsza karta mówi jak ta talia jest odważna i nowatorska, jak bardzo jest osobista (numer jeden), mag to wiedza (niekiedy Alchemia), myślę że spokojnie można ją używać do rytuałów magicznych czy uzdrawiania duszy (rozkłady karmiczne), działa na poziomie świadomym (mag), ale i podświadomym (lub nieświadomym-as), pozawala odkryć i rozwijać nasze talenty, dary. Bardzo piękne energie. Suma 8 Moc (dla mnie Moc to 8), niech to powie samo za siebie. Zresztą, w karcie Moc miałam w wizji smoka ;) Polecam!

Serdecznie dziękuję sklepowi CzaryMary za podesłanie kart! Na zdjęciach powyżej, obok talii leży święte drzewo Palo Santo, recenzja ukaże się niebawem.

Talię możecie zakupić np. tutaj:

Tarot Świetlistej Drogi Czary Mary Sklep

 

 

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Derren Brown. Wyznania magika - Wydawnictwo Czarna Owca



Autor: Derren Brown
Tytuł:  Wyznania magika              
Wydawnictwo: Czarna Owca
Liczba stron: 272
Wydanie: I
Rok wydania: 2013

Długo zbierałam się do lektury tej książki, tak naprawdę dostałam ją kilka miesięcy temu, ale przeleżała na półce aż do zimy.
Wczoraj skończyłam czytać, czas najwyższy na recenzję.



„Chęć potwierdzenia tego w co już wierzymy, zakłada nam klapki na oczy”
 Derren Brown

Książka jest specyficzna, narracja pierwszoosobowa, dostajemy do rąk „wyznania”, 
w dodatku bardzo szczere wyznania mężczyzny, która para się niezwykłym zawodem.

To coś na kształt autobiografii, choć książka ta bardziej opowiada szereg różnych historii i anegdotek, nie ma tu chronologii, nie ma puenty, to bardziej wspomnienia "wyrwane z czasu i przestrzeni" niż logiczna i spójna całość. 

Tematem wyznań jest początek i przebieg kariery autora książki, jego dzieciństwo.
Jednym zdaniem -  ukazane jest w niej jak "narodził się" sławny Darren Brown ...

Kim jest Derren Brown zapytacie? 
To showman, magik, hipnotyzer, sztukmistrz a przede wszystkim znawca ludzkiej psychiki i tzw. mowy ciała

Z „Wyznań” wyłania się obraz osoby bardzo inteligentnej, dowcipnej i „prawdziwej”. Czytając „wyznania”, miałam wrażenie że autor jest bardzo szczery w swych refleksjach i przemyśleniach, nie owija w bawełnę, nie koloryzuje, przez co lektura książki staje się wiarygodna. Refleksje zawarte w książce dotyczą w głównej mierze "pracy scenicznej", pracy z ludźmi, pojawiają się  wspomnienia Derrena z okresu dzieciństwa. Autor opisuje swoje doświadczenia zawodowe/życiowe, nie zawsze przyjemne, pozytywne czy łatwe dla niego, czasem wręcz bardzo dziwne czy krępujące, zaś czasem niezwykle zabawne.

Autor pisze z  lekkością, doskonale werbalizuje swoje odczucia, myśli, powraca do minionych wydarzeń, serwuje nam anegdoty, nawet intymne szczegóły ze swojego życia. Pisze z ironią, dystansem do siebie i do tego czym się zajmuje a jednocześnie pisze bardzo ludzko/bezpośrednio, bardzo łatwo „wejść w jego skórę”.

Czytając książkę wkraczamy w nieco magiczny i barwny świat.

Co mi przeszkadzało, pewna chaotyczność, takie „przeskoki” z tematu na temat, nie ma tu chronologii zdarzeń. Warto również wspomnieć, że autor nie wyjawia sekretów swych sztuczek (poza kilkoma trikami), za mało tu magii (choćby tej scenicznej). 
 
Odniosłam też wrażenie, że książka jest przeznaczona dla mało wymagającego czytelnika, jest aż „za prosta” w odbiorze, odkrywa kilka kart - zaś reszta talii pozostaje przed czytelnikiem zakryta.

Jest to bardzo przyjemna, nieskomplikowana lektura na zimowy wieczór.
Polecam do poduszki, to lekka rozrywka i relaks w jednym.

Czy warto czytać?
Dla fanów - must have.
Dla mnie ocena 4-/6
Głownie dlatego że to książka jest „na jeden raz” i nie pozostaje na długo w głowie.


Za egzemplarz bardzo dziękuję wydawnictwu




niedziela, 17 listopada 2013

Numerologia chaldejska - recenzja - Wydawnictwo Illuminatio



Autor: Heather Alicia Lagan
Tytuł:  Numerologia chaldejska                     
Wydawnictwo: Illuminatio 
Oprawa: miękka
Format: A 5
Liczba stron: 328
Wydanie: I
Rok wydania: 2013



Zanim przeczytacie tę recenzję, pamiętajcie że matematyka jest językiem wszechświata i że liczby mają wpływ na nasze życie.



Co zawiera „Numerologia chaldejska”


- wstęp, czyli wprowadzenie do tego czym jest numerologia chaldejska, czym różni się od numerologii klasycznej, mamy informacje "w pigułce" kim byli starożytni Chaldejczycy, oraz wstępne informacje o tym systemie

- w rozdziale pierwszym zapoznajemy się z chaldejską kartą numerologiczną, warto wydrukować tę tabelkę i mieć ją "pod ręką" w trakcie obliczeń, każda litera alfabetu ma przypisaną pewną wibrację np. D to 4, zaś F to 8 (te wibracje są inne niż w numerologii klasycznej), co więcej wibracja imienia jest tzw. Tranzytem energii np. wibracja mojego imienia (nota bene mistrzowska) to 11, czyli mówi pierwszy tranzyt energii (ważny moment w życiu) zakończył się gdy miałam 11 lat, kolejny gdy miałam 22, następny będzie w wieku 33 lat itd.

- rozdział drugi, czyli chaldejska analiza: do wykonania portretu potrzebujemy imienia (imion-jeżeli mamy kilka), nazwiska, daty urodzenia, dowiadujemy się że liczba naszego pierwszego imienia to "maska społeczna", drugiego - "energia duszy", nasze nazwisko to wpływ rodowy (autorka porównuje wibrację nazwiska do wibracji roku urodzenia, czyli energia tej liczby jest mniej ważna, ale ma wpływ na całokształt portretu) itp. dowiemy się jak obliczyć drogę życia, jaki wpływ na nasze życie ma dzień urodzenia, w jakiej fazie energetycznej jesteśmy obecnie. Bierzemy pod uwagę wszystkie liczby, nie tylko te końcowe, zwracamy uwagę na te, które się powtarzają, dominują, zwracamy uwagę jakiej liczby brak. Dowiadujemy się jak „czytać swoje imię” (bardzo ciekawy opis, najciekawszy według mnie). Kolejna arcyciekawa rzecz, wibracje partnerskie – mamy tu zaprezentowany sposób obliczeń, w którym dowiemy się jakie będą nasze osobiste interakcje z partnerem oraz do czego zmierza nasza relacja, jaki jest jej cel naszego związku (dwa sposoby obliczeń, dwie wibracje wpływające na relacje), tu muszę dopisać że niekoniecznie musimy się ograniczać do partnera - możemy sobie "posprawdzać" naszych rodziców, rodzeństwo, przyjaciół, wrogów, dzieci, szefa, tak naprawdę każdego z kim łączą nas pewne relacje. 
Nie tylko data urodzenia czy nasze imię i nazwisko ma wpływ na nasze życie, to także numer mieszkania, liczba pin czy numer telefonu itp.

- rozdział trzeci, to właśnie tu pojawia się symbolika liczb w tym wibracji mistrzowskich, ta część zawiera sporo ciekawych informacji, co najważniejsze autorka pisze bardzo przystępnie, bardzo konkretnie, dla mnie wielkim atutem było przedstawienie liczb w oparciu o karty tarota, Heather zaczyna od Zera (Głupiec), poprzez Maga (zalicza tu 10-koło Fortuny oraz 19-Słońce) itp. aż do 9tki.

Zasada opisu liczb jest prosta: informacje o danej wibracji, pokazanie są na przykładzie karty (kart) tarota, omówienie ogólnego znaczenia karty (najbardziej archetypowego), autorka pisze też co się dzieje gdy w portrecie pewna cyfra się powtarza, co gdy w ogóle nie występuje, mamy charakterystykę klasyczną wibracji, omówienie drogi życia, wyzwanie dla danej wibracji oraz przykładowe słowa o danej wibracji - czyli tzw. Słowa klucze.

I jeszcze bardzo fajna rzecz, przy każdej wibracji jest tekst „jak łatwiej zapamiętać wibrację liter”  i tak w przypadku  cyfry 7 to kraina OZ (oznacza to że litera O i Z ma wibrację 7)  

- rozdział czwarty to litery i opis ich wibracji, również wiele ciekawostek z którymi jeszcze się nie spotkałam w żadnej literaturze, rewelacyjna lektura

- rozdział piąty, traktuje o duchowości wczoraj i dziś, zahacza o emocje, energię dnia codziennego, nasze marzenia, wiarę, synchroniczność, omeny, zjawisko zwane Deja Vu itp. Ogólnie to rozdział, który mówi że wszechświat jest „olbrzymią matrycą energii a my jesteśmy jej częścią”.

- rozdział szósty - przykładowe interpretacje, czyli jak wygląda stosowanie porteru w praktyce. To właśnie w tym rozdziale, ten kto nie do końca zrozumiał o co chodzi - ma wyliczenia czarno na białym,mamy kilka portretów m.in Leonarda Da Vinci

Moja opinia + dla kogo jest ta książka:

To idealna pozycja dla każdego kto wierzy w magię liczb, zawiera wiele cennych informacji z którymi się jeszcze nie spotkałam. 

To, co naprawdę wyróżnia tę książkę to sam system, który jest znacznie bardziej rozbudowany od numerologii klasycznej, przez co tworzenie portretu jest bardziej czasochłonne ale sam portret wydaje się być bardziej szczegółowy, bogaty.


W "Numerologii chaldejskiej" mamy opis poszczególnych cyfr, liczb, podliczb, liczb mistrzowskich, możemy poznać znaczenie naszego imienia (drugiego imienia lub kolejnych imion, dowiadujemy się co wtedy, gdy nie posiadamy drugiego imienia - wszak co poniektórzy noszą tylko jedno imię), dowiemy się jakie znaczenie ma nasze nazwisko, wibracje poszczególnych liter, jest tu naprawdę wiele ciekawych i przydatnych informacji - moc obliczeń (bardzo prostych - jak już wejdzie w krew), choc czasochłonnych. 
Bardzo podobało mi się to, że tak naprawdę możemy „sprawdzić” wszystko, ogranicza nas tylko nasza własna wyobraźnia. 

np. wibracja bloga: Tarot Moja Pasja, TMP 

zaczyna T, litera ta jest bardzo charakterystyczna, przypomina krzyż, to może być informacja że informacje na blogu mogą mieć charakter duchowy, T – „jest ciekawe wszystkiego, chce więcej zobaczyć, więcej wiedzieć..”, jej liczba to 4, ma naturę dodawania i może skrywać/odkrywać sekrety

M – przypomina masyw górski, jest górą i dołem, powierzchnią i głębią, wymawia się ją mając zamknięte usta więc zdaniem autorki, litera symbolizuje to co milczące, jeszcze niewypowiedziane, głębokie i wzniosłe

P – wymawia się podobnie jam M – złączając usta, P jest bardzo Profesjonalne, zanim coś wypowie – dokładnie Przemyśli 

.. to tylko niewielka cześć informacji, czubek góry lodowej..

Nie jestem ekspertem od liczb, numerologii, oceniam tę pozycję jako przeciętny zjadacz chleba i szczerze przyznam, że książka spełniła moje oczekiwania, jest bardzo konkretna, nie ma w niej „lania wody” - którego nota bene nie znoszę w tego typu pozycjach, nie odniosłam  też wrażenia, że czytam masło maślane - co również jest wielką zaletą. 
Z przyjemnością przeczytałam tę książkę i wiem, że będę do niej wracać. 
Minusy: czasochłonność (jest naprawdę sporo obliczeń, system na pierwszy rzut oka wydaje się  być skomplikowany), czasem pojawia się wiele różnych wibracji w jednym portrecie do przeanalizowania/zinterpretowania  (komuś niedoświadczonemu ciężko ogarnąć całokształt), dla osób początkujących, niezorientowanych w temacie - pozycja może być trudna do ogarnięcia.


Podsumowując: byłam bardzo podekscytowana czytając tę książkę, wciągnęła mnie totalnie, naprawdę warto mieć tę pozycję w swojej biblioteczce. Niewiele się pisze na polskim rynku o liczbach, jest niewiele tłumaczeń.. to taki powiew świeżości na rynku. Warto!





Ocena 6/6

Za książkę dziękuje Wydawnictwu 





poniedziałek, 2 września 2013

Boski Tarot. Podręcznik + talia. Ciro Marchetti. Recenzja. Wydawnictwo Studio Astropsychologii

Tytuł: Boski Tarot
Podtytuł: Dziedzictwo zaginionej cywilizacji
Autor: Ciro Marchetti
Wydawnictwo: Studio Astropsychologii
Data wydania: 2012
Wydanie: II
Ilość stron: 320 (A5)

+ 78 kart (wymiary kart 70x115 mm)
+ woreczek na karty: czarny, półprzezroczysty ze złotymi drobinkami, piękny




Zestaw który dostałam zawiera: podręcznik, karty i woreczek, to wszystko zapakowane w zgrabne pudełko.

Recenzję rozpocznę od oceny książki. Zaskoczyła mnie owa pozycja, tzn. zaskoczyła mnie cześć pierwsza, czyli Opowieść.  Zawiera ona 12 rozdziałów, czyta się je jak fantastyczną historię (to właśnie tytułowe Dziedzictwo). To nie jest typowa „podręcznikowa” cześć,  to cześć niezwykle osobista, wprowadza ona nas-czytelników, w tajemniczy i nieodgadniony świat kart tarota. Wyobraźnia, fakty, magia i rzeczywistość, sny i dziwne zbiegi okoliczności, to wszystko przeplata się ze sobą w owej cześci.  Z zapartym tchem śledziłam jak autor "zagłębia się" w kolejny projekt dotyczący kart (pamiętajmy, że Ciro M. jest autorem dwóch równie pięknych talii: Pozłacany Tarot (Gilded Tarot) oraz Tarot Snów (Tarot of Dreams).

Autor w swej nowej wizji nie jest odosobniony, towarzyszy mu Luca, który wprowadza nas w ten dziwny i nieco nierealny świat opowiadając fascynującą „lekcję historii”. Ta lekcja historii to tytułowe dziedzictwo, nagromadzona wiedza dotycząca otaczającego nas świata. Wpleciona jest tu historia czterech królestw: powietrza, wody, ognia i mieczy (tarotowe żywioły). Najciekawszy moment  jak dla mnie, to ten gdy Ciro zwiedza poszczególne tarotowe sale, widzi przeróżne rzeczy i niezwłocznie próbuje je zapisać czy narysować (to mi przypomina moje tarotowe wizje i chęć ich natychmiastowego przeniesienia na papier - by nic nie umknęło).  Tu mam pewien niedosyt, bo kiedy zaczęło się robić naprawdę ciekawie/intrygująco, to nagle wszystko się kończy. Autor bardzo skrócił swą historię pisząc, że w owym świecie „nie może już dłużej pozostać”.

Część druga zawiera znaczenia kart „w pigułce”.
Arkana Wielkie, Arkana Małe oraz wstęp, w którym autor przedstawia swoich współpracowników, ludzi którzy dodali swoje 3 grosze do interpretacji kart z talii Legacy. 
Wychodzi coś a'la burza mózgów.

Mamy więc opis kart samego autora - CM czyli Ciro Marchetti
RA&WA czyli Ruth Ann i Wald Amberstone  - dodatkowe informacje
JWR czyli James Ricklef – również dodatkowe informacje o danej karcie
LR czyli Leisa ReFalo, tu mamy klasyczny opis (ogólny) Arkan Wielkich, czyli: symbolikę, opis karty w odwróconej pozycji, opis karty, ogólne znaczenie, przypisany żywioł, odnośnik astrologiczny, nasze zdolności, rada, w Małych Arkanach wygląda to nieco inaczej, symbolikę kart zastępują słowa kluczowe.  Opis każdej karty zakończony jest cytatem.


Cześć trzecia, zawiera m.in informacje jak czytać karty tarota: jak zadawać pytania, jakie układy zastosować, na co zwrócić uwagę podczas interpretacji, podane są przykładowe rozkłady z mini interpretacją.

Dla początkujących, bardzo dobra pozycja, dla mnie osobiście - maaało.
Zdecydowanie za mało informacji, dosłownie - to kilka, kilkanaście zdań o karcie.
Zdaję sobie sprawę, że w książce nie da się umieścić wszystkiego, mimo wszystko jestem trochę rozczarowana, choć nie powiem, nawet doświadczony tarocista znajdzie tu coś dla siebie.


Karty


Talia jest bardzo piękna, kolorowa, bogata w szczegóły, ma złocone brzegi co dodaje jej „czaru i uroku”.  Karty są „sprężyste”, doskonale się tasują i wyciągają z talii.
Widać że autor włożył w ten projekt wiele pracy, poświęcił dużo czasu na dopracowanie szczegółów, mimo to, nie wszystkie karty przypadły mi do gustu.  Ot, choćby karty rycerzy - jak wiemy, są to najbardziej aktywne karty wśród kart dworskich, rycerze (klasyka) przedstawieni są na koniach (nie bez powodu zresztą), na kartach Ciro brak rycerzy na koniach, są jedynie hełmy - mnie osobiście nie przekonuje ten zabieg (chociaż przedstawienie żywiołu jest pięknie ukazane na kartach), kolejna zmiana -  karta Kapłan ma nazwę Wiara, mamy na niej 4 główne religie, Koło fortuny to po prostu - Koło. 

Nie podoba mi się mężczyzna na 10 Buław, wygląda jak straszny troll (poza tym mężczyzna się czołga, tez mi to zgrzytało, bo ta karta absolutnie nie kojarzy mi się z taka pozycją ciała), nie podoba mi się przedstawienie Maga jako starca (co więcej odczynniki na karcie bardziej kojarzą mi się z alchemią i z kartą Umiarkowania niż z Magiem, poza tym zauważyliście, Mag z karty Ciro ma 5 palców + widoczny kciuk na jednej z nich), 6 buław - brak tam „ludzi obok” (karta zupełnie zmienia znaczenie, jak dla mnie ludzie „obok” są kwintesencją tej konkretnej karty).




Mag

Żeby nie było tak pejoratywnie, Ciro Marchetti dokładnie wyjaśnia „swoje wizje”, co jest wielkim plusem. Uważam też, że zdecydowana większość kart, to małe dzieła sztuki, moje ulubione karty to:
Cesarzowa - cudna kobietka przedstawiona bokiem do nas, dobrze wyeksponowany jest jej brzuch w którym nosi nowe życie, otoczona jest roślinnością i soczystymi owocami, bardzo bogata symbolika m.in. jaja w gnieździe czy pełen gracji i piękności łabędź
Moc (ma numer 8, piękne, energetyczna wizja karty), Pustelnik (te kolory!), Wisielec, Umiarkowanie, Diabeł - majstersztyk, zdecydowanie jedna z najlepiej przedstawionych kart. Cudna/energetyczna królowa Buław i zjawiskowa królowa Denarów (dosłownie: Świetliste piękno, sensualność)



Królowa Denarów

10 Kielichów - a na niej pies z kotem grzeją się przy kominku, karta urocza i pełna ciepła
3 Miecze - pomimo że tak inna od „klasyki” - niezwykle mnie poruszyła, serce na policzku i „świeża” łza, ciasno splecione warkocze
Rewelacyjna „pajęczynowa sieć” na karcie 8 mieczy, 

czy karta 2 Kielichy (karta „rozpoznania i romansu”) i wiele innych.

Każda karta opowiada pewną historię, do każdej można dopisać własną opowieść.
Z talią pracowało mi się dobrze,  ale te minusy o których pisałam wcześniej (bardzo subiektywne), trochę mnie raziły.


Zestaw doskonale nadaje się na prezent, same karty są genialne do wróżenia „oko w oko”, są po prostu piękne, no i te złocone brzegi, cudne.


Jeżeli komuś odpowiada grafika kart, bogactwo symboli, kolorystyka,  to nie wahajcie się,  

pokochacie pracę z tą talią.

* Do wszystkich którzy kochają tę talię i nie wyobrażają sobie innej - wybaczcie że byłam tak surowa, ale to tylko dlatego, że stawiam Ciro bardzo wysoką poprzeczkę (ogólnie za całokształt twórczości, nie bez powodu od kilku lat mam link do jego strony, uważam że jest genialnym artystą).
** Poza tym, mi osobiście jedna talia skradła serce, pomimo że zdarza mi się korzystać z innych talii, to tak naprawdę jestem wierna jednej
*** od jakiegoś czasu jestem bardziej surowa jeżeli chodzi o ocenę tarotowych talii, myślę że wynika to z tego, że mam coraz bardziej bardziej szczegółowe własne wizje kart (czytaj: swoje widzi mi się w medytacji czy w snach)
*** * muszę to napisać, nie lubię grafiki komputerowej i to zawsze ma wpływ na recenzję, nie moja estetyka
i już

Niemniej  Ocena 5+/6
Za ogrom pracy, Serce i Duszę włożone w dzieło - to czuć, talia jest naprawdę niezwykła!
Wielki plus za bardzo subiektywną wizję autora, widać że to najbardziej osobista talia Ciro.
                                          

                                                  Za ten cudny zestaw bardzo dziękuję wydawnictwu


                                                         
                                                                  A zestaw można kupić w sklepie