wtorek, 22 listopada 2011

Tarot - niekończąca się opowieść...


Niekończąca się opowieść

Zdecydowanie mój ulubiony film z dzieciństwa :)
Książkę miałam w łapkach tylko raz...
Piosenkę uwielbiam do dziś :)




opowieść jest bardzo niezwykła, myślę że można było by się dopatrzeć analogii do kart tarota
Zarówno bohaterowie jak i same krainy, które tam się pojawiają.

Tutaj recenzja filmu Moja ulubiona strona :)


Nowe wydanie z 2010 roku, na okładce Ouroboros (wąż zjada własny ogon):)
mam go w talii na Kole Fortuny...



Koło Fortuny

3 komentarze:

  1. Droga Oleńko.

    Doskonale wiesz, że regularnie, cicho, na palcach wchodzę do Twojego Królestwa - na Twoją stronę, by po lekturze - równie cicho wycofać się.
    Tym razem jest inaczej, a dlaczego?
    Otóż, po przeczytaniu tego super posta, muszę wtrącić swoje, przysłowiowe "trzy grosze".

    Uważam, że każdy, kto chce potraktować poważnie Tarota, jako jedno z wielu narzędzi poznania PRAWDY O ŻYCIU, powinien jako lekturę obowiązkową DOKŁADNIE POZNAĆ "Niekończącą się opowieść". Jest to książka magiczna. Uważam, że ta książka jest w pewnym sensie "elementarzem tarocisty". Myślę, że ci, którzy w spłycony sposób mają kontakt z Tarotem - używają Go tylko do wróżb [dywinacji], po tej lekturze spojrzą inaczej na tą Wielką Księgę Życia.

    Pozdrawiam Cię serdecznie i bardzo ciepło. :)

    ez[o]

    OdpowiedzUsuń
  2. "Niekończącą się Opowieść" uwielbiam ^^ film jest cudny, ale książka bije go na głowę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. To tylko taka skromna refleksja :)
    Jak miło mi się zrobiło, że czujecie podobnie.. ja właśnie zakupiłam sobie książkę..
    ... co by ją nieco odświeżyć :)

    Dziękuję za komentarz i pozdrawiam,
    Ola.

    OdpowiedzUsuń